PROLOG
By? wczesny wiecz?r.Pi?kny zach?d s?o?ca,bezchmurne,przejrzyste niebo i zaskakuj?co orze?wiaj?ce powietrze zaszokowa?y now? mieszkak? Dobhy- Liri?.Przybycie kogo? nowego do tej osady by?o nie lada zaskoczeniem.By?a to ma?a,pogodna miejscowo??,w kt?rej ludzie byli nastwieni do ka?dego przyja?nie.Obywatele przyzwyczajeni byli r?wnie? do monotonii.Mo?na by wr?cz powiedzie?,?e odpowiada?a im ona i nie chcieli nic w swoim ?yciu zmienia?.Natomiast nowa przybyszka wzbudzi?a w ka?dym zainteresowanie ,tak wi?c pierwsze tygodnie Lirii nie by?y spokojne.Co dzie? przyjmowa?a nowych go?ci,kt?rzy pytali si? o jej przesz?o??,sk?d pochodzi,dlaczego tu jest i czemu wybra?a t? osad?,a nie inn?.Nikt nie mia? jej za z?e zamieszkania z nimi,ale woleli si? upewni? co do nowej przybyszki.Lirii nie przeszkadza?o to bardzo,wr?cz by?a zaskoczona i zadowolona tym,?e kto? chce cokolwiek o niej wiedzie?.
Liria wygl?da?a na pogodn?,m?od? kobiet?,kt?ra przyby?a tu,by nauczy? si? pracy i pozna? swojego przysz?ego m??a.Szybko zjedna?a si? z reszt? osady.Z znalezieniem adorator?w te? nie by?o problem?w - jej bezb??dna cera,kruczoczarne, d?ugie w?osy i zgrabne cia?o zach?ca?y ka?dego m??czyzn? do zalot?w.Jej inteligencja i wykszta?cenie zaskakiwa?y wiele os?b.Wiedzia?a ona prawie wszystko o prawie wszystkim.Ludzie przychodzili do niej z najmniej jak i z najbardziej ciekawymi dla nich pytaniami,na kt?re ona zawsze stara?a si? odpowiedzie?.
Pewnego dnia zosta?a zaproszona na wesele s?siada z jej konkubin?.Liria bardzo ucieszy?a si? z tego powodu,?e jest tu odbierana jako przyjaciel ,tak wi?c ca?y dzie? przygotowywa?a prezenty i upi?ksza?a si?,by wypa?? jak najlepiej w oczach wszystkich zaproszonych.
-Nie my?la?a? mo?e nad tym,co mog?abym da? m?odej parze?-spyta?a owego dnia swoj? przyjaci??k?,kt?rej bezgranicznie ufa?a - Katj?.
-To jeszcze nie masz prezentu?! Po?piesz si?,uroczysto?? odb?dzie si? za sze?? godzin,nie masz tak du?o czasu- odpar?a szybko i bez wahania Katja.
-Nie mog?aby? mi podpowiedzie?,co zazwyczaj daje si? na takie ?wi?ta?Pierwszy raz b?d? bra? udzia? w czyim? ?lubie..
-Nie mam poj?cia.Wybierz co? bogato zdobionego.Co? co zaskoczy ich wygl?dem i zawsze b?dzie im o Tobie przypomina?.
Po kilku minutach ciszy i zamys??w ,Liria odpar?a Katji,?e ruszy do kowala i poprosi go o wykucie sztyletu,w kt?rego r?koje?ci znajdzie si? kilka kryszta??w.Jak powiedzia?a tak te? zrobi?a.Kowal nie sprawia? wi?kszych problem?w,poprosi? o zap?at? ,a po dw?ch godzinach odda? sztylet,gotowy do zaprezentowania parze m?odej.
Jak ka?dy wie,uroczysto?ci tego typu s? dobrze opijane.Zabawa trwa do bia?ego rana,a alkohol leje si? bez ko?ca.Niestety,dla Lirii nie by? to czas tak radosny,jak dla innych.Gdy ju? wesele troch? potrwa?o i ka?dy by? pod wp?ywem,zatrzyma? j? karczmarz,kt?ry opiekowa? si? zaopatrzeniem go?ci.
-Lirio,chod? na chwilk? za lad?.- Zawo?a? j? wyra?nie spi?ty karczmarz.
-Jiiiiisz iid?. - odpar?a ,po czym chwiejnym krokiem uda?a si? w wyznaczone miejsce.
-Ty o tym wiesz,prawda?-spyta?.
-O tcczym?
-No twoje oczy.To normalne po takiej dawce alkoholu u Ciebie,tak?
-OOOOOOOOcz..co?
-Ludzie si? niepokoj?.Powinna? i?? ju? spa?.-Odpar? szybko po czym odprowadzi? j? do mieszkania. Liria przed za?ni?ciem my?la?a d?ugo o tym co si? sta?o,ale nie mia?a poj?cia o co chodzi?o m??czy?nie . "Szkoda,?e nie mam lusterka..Jutro b?d? musia?a od kogo? po?yczy? "-P omyslala ,po czym zasnela.Niestety,odwrotnie do spokoju kobiety,karczmarz wiedzial co te oczy oznaczaja.I nie oznaczaja one nic dobrego dla osady.